Gęsia Szyja na skitourach

Co roku wyglądamy za okno z nadzieją na kolejne opady śniegu. Tym razem zapowiadana zima stulecia faktycznie zawitała w tatrzańskie progi. Coraz częściej w komunikacie TOPR widzimy III, a nawet IV stopień zagrożenia lawinowego. Czy to oznacza, że trzeba zostać w domu? Niekoniecznie, jednak trasę dobrać musimy szczególnie rozważnie. Na takie właśnie dni proponujemy wycieczkę na Gęsią Szyje (1489 m.n.p.m).

Gęsia Szyja na skitourach 3

Podejście

Najprzyjemniejszym wariantem jest wejście od strony Łysej Polany i zjazd do Zazadniej. Ta opcja możliwa jest jedynie przy użyciu taksówki lub busa, ponieważ w przypadku zostawienia auta przy Polanie musielibyśmy po nie wrócić, a zakończymy wycieczkę 5 kilometrów dalej. Bus wysadzi nas na parkingu, skąd wiedzie szlak zielony na Rusinową Polane. Podejście zajmie nam około godzinę. Po naszej lewej stronie zobaczymy przepiękną panoramę całych Tatr Słowackich. Trasa jest bardzo prosta, bez zagrożeń lawinowych. Z Polany na samą Gęsią Szyje mamy już tylko 30 minut podejścia, 1,2 kilometra, ale aż 250 metrów przewyższenia. Pierwszy odcinek pokonujemy zakosami (technika pokonywania stromych odcinków stoku), a następnie wkraczamy w leśną ścieżkę, którą dojdziemy do najwyższego punktu naszej wycieczki – 1489 metrów.

Zjazd

Zjazd to prawdziwe arcydzieło! Początkowo wąsko, a na polanie teren się rozszerza i nabiera stromizny. Przy dużej ilości śniegu to prawdziwa poezja bez zagrożenia lawinowego. Następnie kierujemy się w lewo za szlakiem niebieskim w stronę Wiktorówek. Stacją pośrednią naszego zjazdu koniecznie musi być Sanktuarium Maryjne. Drewniany budynek, otoczony lasem. Miejsce wyjątkowe, miłe, przyjemne, gościnne, gdzie można napić się herbaty, posłuchać kazań, które zapadają w pamięć i porozmawiać z Ojcem, który trzyma na zapleczu swoje skiturowe narty o szerokości powyżej 100. Po krótkiej przerwie ruszamy dalej. Trzymamy się jedynej drogi, która oznaczona jest kolorem niebieskim. Nie sposób się zgubić. Dojeżdżamy do drogi głównej. Za nami 5 kilometrów zjazdu, 500 metrów przewyższenia i… wspaniałe doznania duchowe!

Autor(ka):

Może też Cię zainteresuje: