Dzień św. Jana Chrzciciela, przypada w porze letniego przesilenia słońca w czerwcu. Jeszcze w połowie XX wieku wigilia tego najdłuższego w roku dnia była postrzegana jako czas ważny, tajemniczy, graniczny.
Utarła się opinia, że do św. Jana hale i pastwiska obfitują w najsoczystszą trawę, co w sposób oczywisty ma bezpośredni wpływ na mleczność owiec, a więc na ilość i jakość owczego sera, którego wyrób był wyłączną domeną mężczyzn. Można więc przypuszczać, iż zwyczajowy zakaz mówiący, że „do świyntego Jona na bacówke nie wolno kobiecie wstąpić” wykreowały względy natury magicznej. One też nie zezwalały w tym czasie pasterzom na kontakty fizyczne z kobietami, nawet poza obrębem bacówki. Dzień św. Jana był zatem punktem zwrotnym w dorocznym cyklu pasterstwa wysokogórskiego, co wyrażało się w powszechnie znanym przysłowiu: „Świynty Jon bierze owcom mleka dzbon”.
Obecnie wigilia św. Jana wspominana jest najczęściej jako najwłaściwsza pora do zbierania ziół z uwagi na ich wyjątkową skuteczność. Zarówno w medycynie i weterynarii ludowej, jak też w praktykach z pogranicza magii i czarownictwa. Te ostatnie były wyłącznie domeną osób wtajemniczonych, więc baców, znachorów i różnego rodzaju czarowników. „Przeważnie na świyntego Jona czarowniki szkodziły bydłu, mleko siy psuło, masło nie chciało się zrobić”. Prócz czarowników dybiących na cudzy dobytek, obawiano się gadów, czyli żmij. By uchronić krowy przed nimi , „trza we wigilije świyntego Jona przed wschodem słonka urwać gałązki z jasienia i kłaść pod próg stajni. Wtedy gady nie ugryzły bydła. To był skuteczny sposób”.
Od niepamiętnych czasów krążyła wśród mieszkańców podhalańskich wsi świętojąńska legenda o kwiecie paproci. „Dawniej opowiadali, że o północy kwitnie jakisi kwiot paproci. Pilnowali, żeby go zerwać. Może kto i widzioł taki kwiot? Podobno straśnie był piykny. Jakby znalaz, to straśne sczęście by osiągnął. Niektórzy wtedy chodzili po lesie. Mieli szerokie buty, żeby ten kwiot wlecioł im do buta”. Kwiat paproci mógł jakoby swego znalazcę zaprowadzić do ukrytego skarbu – zbójnickich pieniędzy.
Na podstawie pracy zbiorowej pod redakcją Danuty Tylkowej „Podhale. Tradycja we współczesnej kulturze wsi”