Makuszyński i czarnooki opryszek

Siódma rano. Natarczywy dzwonek do drzwi. Zaspany Makuszyński, już wtedy poczytny autor książek dla dzieci i wzięty felietonista, idzie zobaczyć, kto nie daje człowiekowi pospać. Na progu stoi czarnooki chłopiec i głosem nieznoszącym sprzeciwu żąda: dajcie narty!

Wizyta nie była przypadkowa. Kornel Makuszyński, choć sam na nartach nie czuł się pewnie i wolał spędzać czas na pasjonujących rozgrywkach w zakopiańskim klubie brydżowym, regularnie zbierał środki na narty dla góralskich dzieci – wydatek nie do udźwignięcia dla biednych rodzin. Jak sam wspomina: „Pogadałem z dobrymi ludźmi, poprosiłem przez radio i przez artykuł w gazecie o udało się nam rozdać pomiędzy małych obwiesiów około tysiąca par nart”. Warunek był jeden: dziecko musiało się dobrze uczyć. Poranny gość wiedział, że nie spełnia tego kryterium – większego urwisa nie było w całej szkole. A jednak pan Kornel postanowił zaryzykować. Na szkolnym apelu czarnooki opryszek, jak Makuszyński nazwał go w felietonie opisującym całą historię, dostał upragnione dwie deski.

Kornel Makuszyński w Tatrach

Na nartach przez 2-metrową bramę

To jednak nie koniec narciarskiej działalności autora „Awantury o Basię” i „Szatana z siódmej klasy”. W 1930 r. ufundował kryształowy puchar dla zwycięzcy nietypowych zawodów narciarskich swojego imienia. „Trasa biegu jest stosunkowo krótka, bo wynosi zaledwie około 2 km, lecz widziałem biegaczy, którzy po przebiegnięciu 50 km, nie są tak «wypompowani», jak po tym krótkim biegu. Jest to właściwie sprint, tylko że na drodze ma narciarz sporą ilość przeszkód do pokonania, które wymagają nie tylko całkowitego opanowania techniki narciarskiej, lecz i pewnego stopnia znajomości akrobatyki” – pisał w 1932 roku „Przegląd Sportowy”. Była to trzecia edycja zawodów. Od samego początku na startujących czekały przeszkody: parkany, płoty i prawie 2-metrowa drewniana brama. Potem strome podbiegi, ostre zjazdy, ewolucje na specjalnych skoczniach, slalom między drzewami, bieg przez wykroty i dziury, przejazd przez szałas z gałęzi i tunele, które trzeba było pokonywać niemal na leżąco. Trasa była tak wymagająca, że nawet faworyci docierali na matę z połamanymi nartami.

Po jednych z zawodów Makuszyński podszedł do kilkunastoletniego chłopca, złego po nieudanym starcie. „Ciesz się, że przegrałeś, gdybyś wygrał, byłbyś już najlepszy, już nie musiałbyś być lepszy od siebie, a tak wszystko jeszcze przed tobą” – powiedział Stanisławowi Marusarzowi, przyszłemu wybitnemu narciarzowi i czterokrotnemu olimpijczykowi.

W marcu w Zakopanem organizowany jest memoriał im. Kornela Makuszyńskiego, czyli popularne narciarskie zawody dla dzieci znane jako „Zawody Koziołka Matołka”. Odbyło się już ponad 70 edycji, a informację o nadchodzącej można znaleźć na www.koziolekmatolek.com

W tekście korzystałam z książki Mariusza Urbanka „Makuszyński. O jednym takim, któremu ukradziono słońce” oraz zbioru felietonów Kornela Makuszyńskiego „«Gniazdo słońca» i inne felietony”

Autor(ka):

Może też Cię zainteresuje: