Za nami rok z wirusem w koronie, maseczki i kompulsywna dezynfekcja rąk stały się codziennością. Proces zmiany rzeczywistości stanowił inspirację dla Grzegorza Kalinowskiego do napisania „Kwarantanny”, czyli pandemicznego kryminału, którego akcja toczy się na Podhalu.
Marcin i Leszek prowadzą wspólnie biuro projektowe. Łączy ich także pasja do gór, dlatego wyprowadzają się na Podhale. Mają duży dom na uboczu, więc wpadają na pomysł prowadzenia pensjonatu. Gdy nadchodzi pandemia bohaterowie zmuszeni są spędzić dwutygodniową kwarantannę w zamknięciu, z grupą przypadkowych ludzi. Bardzo szybko okazuje się, że każda z tych osób jest na swój sposób wyjątkowa, a pensjonatem zaczyna interesować się nie tylko lokalna społeczność, ale też dziennikarze i policja. Zemsta, interesy, zawiedzione uczucia i frustracje, namiętności oraz ambicje które na progu epidemii każą zapomnieć o nadciągającej katastrofie – to w skrócie fabuła powieści.
Akcja toczy się Podhale i czytelnik rozpozna tu świetnie znane miejsca i postacie fikcyjne, lecz przypominające te prawdziwe. Oto fragment powieści:
– Cała ta okolica schodzi na psy. W Harnasiu przyjmują tylko dorosłych, ten Bury Miś zamknięty, chyba pojebało typa, żeby w sezonie zamykać, Włosi z Murzasichla też nie lepsi, chyba ochujeli, bo pizzy nie robią, a u Geslerki to sobie można fotkę w kolejce zrobić. Kolejki wszędzie, nie ma gdzie zaparkować, na Morskim Oku mgła! Ostatni raz tu jesteśmy, za rok jedziemy do terrorystów. Albo nawet do Żydów możemy pojechać, pogoda, plaża, olinkluziw, nikt się nie czepia.
– Proponowałam przecież! – przypomniała Andżela.
– Proponowałaś, ale nic nie zrobiłaś! Wszystko ja i teraz też ja zarządzę. Jedziemy na kolację do Maca!
– Do Zakopanego? – zapytała Andżela z nadzieją. Lubiła Zakopane, Krupówki, gwar i światełka, w których dobrze by wyglądał jej złoty kombinezon.
Patryk, Andżela i Bartuś Andrzejewscy to ważne postacie Kwarantanny, choć jest kilka osób, które na pewno Państwo polubią bardziej.
To w powieści, a w realu? Bury Miś nadal zamknięty, może otworzy się przed Bożym Narodzeniem, W Murzasichlu, w Le Chalet Mur za Sichle wrócili do pizzy (oczywiście tylko na wynos). ale za to w Bukowinie nie ma już Magdy Gessler. Zmiany, zmiany, zmiany. Na zdjęciach Bury Miś, którego zamknięcie tak poruszyło Patryka Andrzejewskiego.