Pęksowy Brzyzek

Za niskim, kamiennym ogrodzeniem, jakie widuje się raczej we Włoszech, czas biegnie inaczej. Jakby cały gwar i pęd pobliskich Krupówek i Gubałówki nie miały wstępu na niepozorną, krętą alejkę. I choć Pęksowy Brzyzek to najstarszy cmentarz w Zakopanem, można poczuć się tu jak w najpiękniejszej galerii sztuki.

Kiedyś był to po prostu jedyny cmentarz w Zakopanem, choć początkowo mieszkańcy patrzyli na niego nieufnie, przyzwyczajeni do chowania swoich zmarłych w Chochołowie i Białym Dunajcu. Charyzmatyczny i obrotny pierwszy zakopiański proboszcz znalazł jednak i na to sposób: zasadził ocieniające wejście modrzewie i wybudował wspomniany kamienny mur. Początkowo chowano tu wszystkich: zarówno górali jaki i przybyszów, którzy w zakopiańskich sanatoriach przegrali walkę z gruźlicą. Dopiero życzenie Tytusa Chałubińskiego, „odkrywcy Zakopanego”, by zostać pochowanym na Pęksowym Brzyzku, rozpoczęło trwającą do dziś tradycję składania tu wybitnych artystów, taterników i tych wszystkich, którzy tytaniczną pracą i barwnym życiem zapisali się w historii Tatr i miasta.

To barwne życie zamknięte jest zazwyczaj w oszczędnych słowach, widniejących pod nazwiskiem: budorz, rzeźbiarz, taternik, narciarz, malarka, dyrektor muzeum tatrzańskiego, pisarz, pocztmistrz. Albo po prostu „Mama Bartka” – młodego ratownika TOPR, który zginął w lawinie podczas słynnej akcji ratunkowej w przeddzień sylwestra 2001 r. Ich wspólna mogiła wygląda, jakby dopiero co przysypały ich tatrzańskie kamienie. Jeśli zmarły był muzykiem – na nagrobku wyrzeźbione są skrzypce, jeśli malował na szkle – grób zdobią piękne obrazy na szkle. Przystrojone zabawkami i dziecięcymi liścikami jest miejsce, gdzie spoczywa Kornel Makuszyński, zaś na wielkim głazie, pod którym zasnął Jan Długosz, wiszą taternickie liny i klamry.

W listopadzie, gdy już wiekowe drzewa stracą liście, na grobach pojawiają się drewniane ozdoby w kształcie słońca lub kwiatów na wysokiej łodydze. To najlepszy czas, by odwiedzić Pęksowy Brzyzek – wyjątkową nekropolię, gdzie spoczywają ci, co „czynem chcieli marzyć”.

Autor(ka):

Może też Cię zainteresuje: