Teraz Czytasz
Robię, co mi dyktuje drzewo. Antoni Rząsa

Robię, co mi dyktuje drzewo. Antoni Rząsa

Tymoteusz Mróz

Był jednym z najbardziej interesujących polskich rzeźbiarzy XX wieku. Jego drewniani Chrystusowie mieli po dwie głowy lub brakowało mi palców u rąk. Bo w sztuce Rząsy rządziło drzewo.

Afera wybuchła już na początku twórczej drogi Antoniego Rząsy. Wyrzeźbił nagrobek swojego mistrza, Antoniego Kenara. Gruby pień z wydrążonym krzyżem, w którym wisi figura Chrystusa. Głowę ma nienaturalnie głęboko opadłą na piersi i ręce uniesione do góry. Dłonie Chrystusa nie mają wszystkich palców. Przez kilka miesięcy dewotki, wzburzone taką herezją, starały się odbić kamieniami figurę dziwnego Jezusa. Tak pisał o tym w jednym ze swoich listów:

„Wykonałem wtedy krzyż na grób profesora. Krucyfiks dość zdeformowany – burza wielka powstała, że szydzę. Otóż ze względu na opady nie chciałem dawać rąk Jezusa na boki, tylko zgodnie z przebiegiem słojów puściłem je w górę i splotłem nad głową, a palce, żeby nie były głośniejsze od całości – zrobiłem ich mniej. (…) W czasie wojny widziałem wielu zabitych, tak że wiedziałem, jak to wszystko u człowieka zabitego wygląda. Więc temu Chrystusowi opuściłem głowę, tak niezupełnie, żeby przypominał martwego. Straszne oburzenie było. Te dewoty przyniosły naturalistycznego Chrystusa, abym zamienił, lecz wpierw wzięły się same za tę robotę i kamieniami chciały mojego odbić od krzyża. Ja przykręcił śrubami mocnymi za główkę, zabijałem kołkami, odjąć trudno. One do tego stopnia waliły kamieniami, że zmiażdżyły trochę drzewa, i to odbite drzewo odpadło miejscami na plecach i nodze, ale śruby nie puściły, gdzie było pozaginane, to po deszczu napęczniało i częściowo powróciło na swoje miejsce, bez większego śladu, tyle co dłoń była zbita.”

Z czasem nagrobek Kenara (można go zobaczyć na cmentarzu na Pęksowym Brzyzku) został uznany za jedno z najwybitniejszych dzieł Antoniego Rząsy.

Drzewo pokręcone jak człowiek

W roku 2019 obchodziliśmy stulecie narodzin artysty. Antoni Rząsa przyszedł na świat w Futomie na Podkarpaciu. Do Zakopanego przyjechał w 1938 r. Miał 19 lat i naukę w Szkole Przemysłu Drzewnego rozpoczynał wtedy, gdy inni już kończyli szkołę. Pod Giewont, do tej samej szkoły, wrócił po wojnie. Skończył ją mając 33 lata i od razu został w nauczycielem. Jego mistrzem i mentorem był Antoni Kenar, którego imię nosi dziś Liceum Sztuk Plastycznych. Przez resztę życia, do 1980 r. Rząsa właściwie nie wyjeżdżał z Zakopanego. Zbudował tu dom, w którym mieści się galeria sztuki. Jego rzeźby, często o tematyce religijnej, inspirowane sztuką ludową, odznaczają się swoistą, bardzo charakterystyczną stylistyką. Sam tak o tym pisał: „Gdy na przykład widzisz drzewo, które wzrasta w złych warunkach, na wiatry, to ono jest tak pokręcone jak człowiek, który walczy z życiem, i ono jest tak twarde, tak zbuntowane. Na przykład lipa. Jest tak twarda jak brzoza i tak miękka, że mogę paznokciami – gdy wzrastała w dobrych warunkach”. 

Praca to moja straszna broń, moja broń ostateczna

Oprócz rzeźb zachowały się również jego teksty, które, tak jak rzeźby, są nieskomplikowane i zarazem pełne treści:

„Przychodzą do mnie przedstawiciele z Cepelii z fabrykantem z Belgii, który zamierza przy swej fabryce stworzyć galerię-muzeum, pokazuję im pięć małych wcześniejszych rzeźb, wszystkie im się podobają, chcą zakupić, pokazuję im pierwszą realizację św. Anny i tę madonnę zrealizowaną w drzewie jaworowym przed rozpoczęciem cyklu wojny. Rzeźbę tę wyjątkowo lubiłem, bielutki jawor wypolerowany robił wrażenie nie drewna, ale kości słoniowej, sama rzeźba miała w sobie dużo kobiecości i młodzieńczej dziewczęcej skromności. Tych dwóch rzeźb nie miałem zamiaru sprzedawać, pokazałem im, aby się dowiedzieć, czy te rzeźby są dobre, jakie wrażenie na nich wywrą, to było dla mnie ogromnie ważne. Fabrykant, gdy je zobaczył, aż krzyknął z zachwytu, oglądał każdą ze wszystkich stron z bliska i na odległość, zapytał o cenę, powiedziałem, że ich nie sprzedam, powiedział sam cenę bardzo wysoką, nie wyraziłem zgody, podnosił cenę dwa razy, wszyscy zaczęli mnie namawiać, abym sprzedał, wyraziłem zgodę na sprzedaż św. Anny, on mi powiedział, że w tej sytuacji kupi wszystkie rzeźby lub żadnej, odpowiedziałem, trudno, i chciałem rzeźby schować. Ze wszystkich tych rzeźb najwięcej ceniłem tę uduchowioną jaworową madonnę. Widząc, że mię nie przekona, podniósł na niej cenę o całe 100%. Zaczęli mię wszyscy usilnie namawiać, w końcu wyraziłem zgodę, on ogromnie ucieszył się, dał mi z wdzięczności rzeźbę przedstawiającą topornie wyciosanego wikinga. Po ich odejściu czułem duży niesmak, jakbym ukochane dziecko sprzedał, wikinga rzuciłem między kawałki drzewa, aby nie mieć go na oczach, nie wiedziałem, że on jest dobrym młynkiem do pieprzu, dopiero po dwóch latach szukając kawałka drewna znalazłem tego wikinga i zauważyłem, że to jest młynek.”

Antoni Rząsa - fot. Krystyna Gorazdowska - Archiwum Muzeum Tatrzańskie
Antoni Rząsa – fot. Krystyna Gorazdowska – Archiwum Muzeum Tatrzańskie

Galeria Antoniego Rząsy

Prace Antoniego Rząsy znajdują się między innymi w zbiorach Muzeum Narodowego w Warszawie, Krakowie i Poznaniu, w Muzeum Wojska Polskiego oraz w zbiorach prywatnych w USA, Belgii, Danii, Francji, Włoszech i Watykanie.

W Zakopanem można zobaczyć je w galerii znajdującej się przy ul. Bogdańskiego 16a w Zakopanem. Najlepiej przed przyjściem zadzwonić: 18 206 69 69 | 695 482 204. Adres galerii to www.antonirzasa.pl

Dołącz do dyskusji

Dodaj Odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.

Przewiń Do Góry