Smoki, pasterze i poszukiwacze skarbów

Jest to jedno z bardziej niezwykłych miejsc w Tatrach. Wąwóz Kraków w Dolinie Kościeliskiej. Dla dzieci i młodzieży będzie to wędrówka pełna emocji, uruchamiająca wyobraźnie, a dla starszych to już niezła lekcja geologii.

Warto wrócić do legendy, która wyjaśnia nazwę Doliny Kościeliskiej. Tak pisał o niej Wincenty Pol, badacz i geograf w 1870 roku: „O nazwisku zaś tej doliny mówi tak legenda: za czasów św. Kingi w XIII wieku naszli byli Tatarzy na Podhale. Św. Kinga broniła lud od najazdu, i schroniła się z ludem w tę dolinę. Górale osadzili wnijście do obrony i wszystkie skały ciasnego wąwozu – a gdy tatarska pogoń wpadła w dolinę, wybili ją kamieniami Górale. Kości Tatarów wybitych świeciły długo w dolinie…i stąd jest Kościeliska zwaną”.

I tak jak i legenda (która ponoć posłużyła Henrykowi Sienkiewiczowi jako inspiracja do opisania sceny napadu na króla w „Potopie”), tak cała malownicza dolina przysparza zwiedzającym wielu zachwytów. Wynika to z ciekawej budowy samej doliny. Po pierwsze tylko nieco ponad 100 metrów deniwelacji na odcinku 6 kilometrów do schroniska na Małej Polanie Ornaczańskiej, zachęca zarówno młodszych jak i starszych do odkrywania jej uroków. Układ: polana, leśny odcinek trasy, polana, leśny odcinek trasy itd., powoduje, że co zakręt mamy nowe widoki. Sama dolina oferuje bogactwo wariantów i możliwości, m.in. oglądamy wywierzysko, zwiedzamy jaskinie, a także wydostajemy się na wyżej położone hale i szczyty.

Jedną z takich tajemniczych ciekawostek jest Wąwóz Kraków, którego nazwa wzięła się z tego, że w czasach pasterskich juhasi idący ze stadami w górę malowniczego wąwozu, nad którym pięły się skalne ściany, mieli skojarzenia z historyczną zabudową krakowskiego Starego Miasta. Według innej legendy pod przewieszonymi ścianami możemy spotkać wiele patyków i gałęzi – tzw. „zapałek”, które miały chronić ściany przed zawaleniem się. Wyjaśnienie jest o wiele bardziej pragmatyczne. Idącym pasterzom „na wypas w hole” wysuszone drewno służyło do rozpalania „watry” czyli ogniska. Jeden z takich pasterzy wspiął się na turnię Saturn (o której pisałem w poprzednim numerze Zakoplanu), lecz w wyniku ześlizgnięcia zginął u postawy ściany, a jego rodzina upamiętniła go kapliczką jaką spotkamy w nyży po prawej stronie. Wąwóz prowokował poszukiwaczy skarbów do odkrywania jego tajemnic oraz penetrowania okolicznych jaskiń. Pozostała nawet nazwa jednej z pieczar (poza zasięgiem turystów): Grota Poszukiwaczy Skarbów. Najstarsze zapiski na skalnych ścianach dowodzące obecności poszukiwaczy skarbów, tzw. „spiski”, pochodzą z 1663 roku.

Wisienką na torcie jest (opcja sugerowana raczej dla młodzieży i dorosłych) wejście przez eksponowane drabinki i odcinki zabezpieczone łańcuchami, do mającej 37 metrów jaskini Smocza Jama (trzeba zabrać swoje oświetlenie). Co ciekawe do XVIII wieku odnajdywane kości w namuliskach jaskiń (także w Smoczej Jamie), uważano za kości smoków… dopiero rozwój nauki przyniósł badaczom odpowiedź, że były to kości niedźwiedzi jaskiniowych w dawnych czasach zamieszkujących Tatry. Po przejściu jaskini niedługo potem wydostajemy się na Polanę Pisaną, z której rozlewa się oryginalny widok na masyw Kominiarskiego Wierchu. Ale wiecie co? Najlepiej jak sami ruszycie na szlak i odkryjecie „swoje skarby”. Powodzenia!

Z górskim pozdrowieniem, hej!

Autor(ka):

Może też Cię zainteresuje: