Tatrzański Shaolin

Skitoury są pewną formą medytacji – powiedział kiedyś mój znajomy. Zgadzam się z nim w pełni. Można powiedzieć ogólnie, że góry to znakomita przestrzeń medytacji, dlatego obecność w nich daje nam ukojenie i siłę. To, co jest chaosem w dolinach, symboliczną „arytmią” dnia codziennego, w górach rozpływa się niczym mgła.

Podczas skitourowania zostajemy sami z własnym oddechem i rytmem, regulujemy prędkość i natężenie wysiłku w zgodzie z dyspozycją dnia. Ale powtarzalność ruchów, koncentracja na oddechu i prawidłowym wykonaniu ruchu nakazuje nam szukania perfekcji w tym działaniu. Izolujemy się w przyrodzie, wyciszamy swój mózg, dotleniamy cały organizm. W przenośni i dosłownie „odpływamy”.

Niczym u mnichów – wojowników z Klasztoru Shaolin, trenujemy siłę mięśni i charakteru. Tatry to piękny klasztor, a doktryna w nim rządząca nazywa się wolność. To właśnie ona spowodowała, że pasjonuję się skitouringiem od ponad dwudziestu lat. Tysiące kilometrów pokonane zimą na nartach w górach nigdy nie będą takie same, a wielokrotne mordercze treningi i odczucie palących mięśni z czasów kiedy trenowałem zawodniczo tą dyscyplinę, były – i zostaną na zawsze – źródłem satysfakcji i siły. Nieraz nagrodą za wielogodzinną wyrypę skitourową będzie zapierający w piersiach dech widok; ale jeśli miarą życia nie jest „ilość oddechów”, tylko „ilość momentów zapierających dech w piersi”, to szukajmy tych specjalnych miejsc i wejdźmy na własną drogę ku odkrywaniu wolności.

Fot. Jakub Brzosko

Początkujący skitourowcy powinni mierzyć siły na zamiary i obierać cele proste i nieskomplikowane. Dopiero po odbyciu kilkunastu łatwych skitour i złapaniu pierwszych szlifów, można pokusić się o bardziej ambitne cele, o większym przewyższeniu i trudniejszych liniach zjazdu. W Tatrach najprościej jest planować trasy w oparciu o schroniska. Samo dotarcie do takiego miejsca może stanowić nie lada wyzwanie. Według mnie, po polskiej stronie Tatr, zdecydowanie schronisko na Hali Kondratowej można nazwać nieoficjalną skiturową mekką – szczególnie dla początkujących skitourowców. Ale i doświadczeni chętnie zjadą tam po przejściu Czerwonych Wierchów na dobrą grzybową, szarlotkę czy piwo. Nieraz przed schroniskiem można zobaczyć kilkadziesiąt par nart skitourowych, których właściciele zażywają chillu w słońcu i nabierają sił przed ostatnim zjazdem do wylotu doliny. Trasa z Kuźnic na Halę Kondratową to nieco ponad 300 metrów deniwelacji i w zależności od planowanej trasy od 7 do 10 kilometrów długości (podejście i zjazd), czyli idealny cel dla początkującego skitourowca.

Co ważne, trasa ta w zasadzie jest bezpieczna pod względem lawin na odcinku Kuźnice – Kalatówki – Hala Kondratowa, gdyż przebiega głównie w terenie leśnym, przez wygodne ścieżki i drogi, z dala od potencjalnych miejsc schodzenia lawin. Choć już wędrowanie z Hali Kondratowej w stronę Giewontu, Kopy Kondrackiej czy Kasprowego Wierchu, wymaga od nas bardziej zaawansowanej wiedzy na temat lawin, a przede wszystkim oceny zagrożenia lawinowego. W tym celu najlepiej odbyć szkolenie skitourowo – lawinowe, które nas przygotuje nie tylko pod względem merytorycznym, ale także wyszkoli w sprawnym obsługiwaniu zestawu lawinowego ABC, podstaw skitouringu, odczytywaniu terenu i planowaniu trasy oraz czytania i rozumienia komunikatu lawinowego. Polecam szkolenia i wyjścia skitourowe organizowane np. przez SkitourSchool.pl, które z pewnością otworzą przed nami szerokie spektrum wiedzy o tej pięknej dyscyplinie zimowej.

Z górskim pozdrowieniem, hej!

Autor(ka):

Może też Cię zainteresuje: