Jest w Polsce taki browar, do którego ludzie przyjeżdżają z drugiego końca kraju, by wychylić kufel idealnie schłodzonego piwa. Miejsce, które nad ilość zawsze przedkłada jakość, dlatego nie decyduje się na masową produkcję ani sprzedaż wysyłkową. To zakopiański browar restauracyjny Watra. Oprowadza nas po nim Krzysztof Mościński – piwowar z 38. letnim doświadczeniem.
Historia browaru Watra zaczęła się 4 lata temu. 12 września 2013 r. uwarzono pierwszego, dziś już kultowego Helesa. Równocześnie ruszyła produkcja trzech pozostałych piw dostępnych w browarze: marcowego, miodowego oraz pszenicznego. Wszystkie gatunki szybko się przyjęły, spełniając oczekiwania zarówno spragnionych piechurów wracających z górskich wypraw, jak i wytrawnych koneserów piw.
Jaki jest klucz do sukcesu Watry? Bezkompromisowość: wszystkie składniki muszą być najwyższej jakości. W magazynach nie znajdziemy nic poza naturalnymi składnikami: krystaliczną górską wodą, podhalańskim miodem, wysokogatunkowymi drożdżami, chmielem i 6 rodzajami słodu. Pieczołowicie doglądany jest także każdy etap długiego procesu piwowarskiego. Pana Krzysztofa można tu spotkać o wszelkich porach dnia i nocy – w końcu każde z oferowanych piw ma inne wymagania, a tym samym potrzebuje osobnej uwagi.
Znaczenie ma wszystko: jak długo słód jest zacierany, czyli przygotowywany do połączenia z drożdżami. Ile doda się do niego chmielu. Ile trwa fermentacja główna i w jakiej odbywa się temperaturze. Czy warunki leżakowania są optymalne. Wreszcie, czy teoretycznie gotowe piwo odpowiednio długo „odpoczęło” i czy doprowadzono je do idealnej temperatury schłodzenia. Pan Krzysztof przyznaje, że piwowarstwo wymaga pasji i dużej cierpliwości. Ale warto. Prawdziwy piwowar jest jak alchemik – zmienia proste składniki w żywe złoto. Potwierdzają to rzesze wiernych bywalców Watry, którzy nie wyobrażają sobie wizyty w Zakopanem bez wizyty w browarze.